niedziela, 26 lutego 2012

and the oscar goes to...

 Już za niecałe dwie godziny rozpocznie się 84 gala rozdania Oscarów, jednych z największych, a już na pewno najsłynniejszych nagród przyznawanych ludziom filmu. Co prawda, od kilku dobrych lat Oscary tracą nieco na moim uznaniu, przyznając statuetki ludziom, którym się one należą (bo np. nie wygrali rok wcześniej. Lub cztery lata z rzędu), a nie tym, którzy faktycznie na nie zasługują. Również ostatnia gala pozostawiła po sobie niesmak. Melissa Leo i jej soczyste "fucking easy" pointowało rozwój poziomu całego wydarzenia na przestrzeni lat - od skromnej, niemal omdlewającej Audrey Hepburn, przez Marlona Brando odmawiającego przyjęcia nagrody z powodu traktowania Indian, na pokazie łaciny kuchennej kończąc. 
 Tak czy inaczej, z tej okazji przygotowałam dla Was małe zestawienie nominowanych w kategorii muzyka. W tym roku jest to pięć filmów: 

  1. Artysta (reż. Michel Hazanavicius) - film o początkach udźwiękowienia w kinie. Według użytkowników portalu YouTube, wystarczy usłyszeć pierwsze 10 sekund motywu przewodniego, żeby wiedzieć, kto w tym roku zdobędzie Oscara. Kto odpowiada za magię? Ludovic Bource - stworzył muzykę przyprawiającą o ciarki, "sprytną", a przede wszystkim wierną stylistyce lat, o których opowiada. Za Artystę zdobył już BAFTA, Cezara i Złoty Glob. Nie zdziwiłabym się więc, gdyby dzisiejszej nocy, odbierając kolejną statuetkę, wrzasnął ze sceny "Jackpot!".


  2. Czas wojny (reż. Steven Spielberg) (tradycyjnie nietrafione polskie tłumaczenie tytułu. W oryginale brzmi on War Horse i odnosi się do fabuły filmu. U nas natomiast budzi skojarzenie ze średniej jakości serialem emitowanym przez polską telewizję publiczną) - autorem ścieżki dźwiękowej do filmu jest nie kto inny niż John Williams. W tym roku ma jednak podwojone szanse - oprócz Czasu wojny, do walki o statuetkę stają również Przygody Tintina. W sumie Williams w swojej karierze zdobył aż 47 nominacji, wygrywając 5 Oscarów. Czy po człowieku, który stworzył takie legendy jak motywy przewodnie Gwiezdnych Wojen, Indiany Jonesa czy Supermana można się spodziewać, żeby zrobił coś na "odwal się"? Nie sądzę.


  3. Szpieg (reż. Thomas Alfredson) - autorem muzyki jest Alberto Iglesias, wcześniej dwukrotnie nominowany za filmy Wierny ogrodnik i Chłopiec z latawcem. Film nazwany przez Filmweb "dwugodzinnym orgazmem" emanuje chłodem i stylistyką lat 70. Szpieg wyraźnie odróżnia się od innych przedstawicieli tego gatunku - jeśli szukamy sensacyjności czy szybkich zwrotów akcji, to nie tędy droga. A muzyka? Stanowi zgrabne dopełnienie: nieśpiesznie, subtelnie wypełnia akcję i dostosowuje się do niej. Nie staje się on jednak tylko tłem - wystarczy posłuchać utworu "Tarr and Irina", by przekonać się samemu.


  4. Hugo i jego wynalazek (reż. Martin Scorsese) - film jest hołdem złożonym Georges Meliesowi - twórcy celuloidowych snów. Kompozytor ścieżki dźwiękowej do Hugo, Howard Shore jest weteranem muzyki filmowej - odpowiada za skomponowanie muzyki do ponad 60 filmów (takich jak Milczenie owiec, trylogię Władcy Pierścieni, Siedem, Azyl a nawet Pani Doubtfire). W filmie Martina Scorsese najpierw za pomocą delikatnego "plumkania" pianina kreuje on bajkowy nastrój, który z czasem zgrabnie nabiera francuskiej maniery, dzięki charakterystycznemu dźwiękowi akordeonu.


  5. Przygody Tintina (reż. Steven Spielberg) - film będący adaptacją klasycznego belgijskiego komiksu o przygodach tytułowego bohatera, to drugi na tegorocznej gali rozdania Oscarów efekt współpracy Spielberga i Williamsa i 53 w ogóle. Wielu fanów było rozczarowanych faktem, iż John Williams nie zawarł motywu przewodniego Przygód Tintina znanego z kreskówki, zapominając, że film jest adaptacją komiksu, nie zaś serialu telewizyjnego. Tymczasem muzyka bardzo przypomina mi głównego bohatera - jest na swój sposób sprytna, przekorna. Stąd szerokie użycie klarnetu, saksofonu czy akordeonu. 

piątek, 24 lutego 2012

sing! never mind the words.

 Czym byłby Titanic bez Celine Dion? Co zrobiliby George Lucas i Steven Spielberg bez Johna Williamsa? I czy Dustin Hoffman byłby prawdziwym, zblazowanym Absolwentem, gdyby nie Simon & Garfunkel? To pytania, nad którym raczej nigdy się nie zastanawialiśmy. Dlaczego? W naszej świadomości czasami tak silnie łączymy soundtrack z filmem, że staje się on jego etykietą, znakiem rozpoznawalnym. Dobrze dobrana muzyka więc już nie tylko buduje i wzmacnia nastrój, ale niesie ze sobą określoną identyfikację. Nie wspominając nawet o tym, jakim staje się dzięki temu świetnym narzędziem reklamy. Czasem naprawdę nie trzeba wiele, by to wywołać taki efekt. "Du-dun" - dwie nuty, nic więcej. I już wiemy, że chodzi o Szczęki Spielberga. 

 I pomyśleć, że jeszcze w 1936 roku Charlie Chaplin w Modern Times wyśmiewał ideę filmu udźwiękowionego, mimo że takowe powstawały wtedy już od kilku dobrych lat. Sam musiał się przecież poddać modzie. Poniżej słynna Titina, piosenka z historycznym tekstem ;)


 Bloga poświęcam więc ścieżkom dźwiękowym  - tym znanym oraz nieznanym, ich autorom i oczywiście filmom, w których się pojawiają. Temat jak najbardziej obszerny i interesujący nie tylko dla zawziętych kinomanów. Będą się tu pojawiać małe recenzje poparte "dowodami rzeczowymi", czyli linkami do rzeczonej muzyki. Mam nadzieję, że uda mi się przekonać Was, że film faktycznie stoi soundtrackiem. :)